Bonnie i Psota w jurajskim lesie
Tęsknimy za wyjazdowym wolo tak mocno, że postanowiliśmy zrobić sobie wycieczkę.
Ze względu na staruszków (Heaven, Czoko, Axel, Lumi) nie pojechaliśmy wszyscy. Loki podbijał serca górskich biegaczy z Łukaszem, a Psotka i Bonnie ruszyły na podbój jurajskich lasów. Do stada dołączyły wolo psiaki: Kenya i Shinu. Tak więc szliśmy we czwórkę: Psota z Patrycją, Bonnie z Kasią, wolo-Kenya z Martynką i wolo-Shinu z Piotrkiem.

Jesień w tym roku rozpieszcza kolorami
Złoto liści łączy się z czerwienią krzewów jagodowych i zielenią sosen układając się w barwną mozaikę.
Dziewczyny dały z siebie wszystko – widać, że czekały na to cały tydzień! W obu suczkach drzemie duch psa pociągowego. Porządne szelki, smycz z amortyzatorem, pas i można cisnąć przed siebie!







Na trasie spotkaliśmy wiele ciekawych zwierząt. Psota była oszołomiona z radości! Bonnie podeszła do tematu na spokojnie. Nawet indory nie zrobiły na niej wrażenia, mimo że Psota wychodziła z siebie (oraz przez płot), aby się do nich dostać.
Bońka za to ładnie parła na przód, a najlepszą przygodą dla niej było bagienne pluskanie zwieńczone płukaniem futra w rzece. Szajbowała też trochę z resztą stadka. Na koniec czekała nas przeprawa przez rzekę! Było wesoło!
Przeszliśmy łącznie 17km. Psota ani Bonnie mimo braku kondycji nie okazywały zmęczenia.
To złote psy zasługujące na ciepły ale i sportowy dom!