Jesienne beskidowanie
Na sobotni (26-10-2019) wypad w Beskid Śląski postanowiliśmy zabrać z naszymi prywatnymi psiakami (w większości z adopcji) również Yaspera i Czesia. Yasper to stary beskidzki wyjadacz, jednak dla Czesia był to pierwszy wyjazd w góry.
Trasa wyniosła około 18-19 km (endomondo ciut poprawiło nam statystyki). Mieliśmy spore obawy co do Czesiowej kondycji, jako iż do tej pory chodził na długie dystanse jedynie po płaskim terenie. W skład naszego stada weszły: Stefan z Falkiem (adoptowanym z TOZ Fauna) i Finką, Daniel z lisko-shibą Rikiem, Mirek z Yasperem , Piotrek z Kenyą i Shinu (adoptowaną z Fundacji Północniaki) i Kasia z Czesiem.
Rozpoczęliśmy treking żółtym szlakiem z Doliny Wapienicy.
Psiaki z początku trochę na siebie poburkiwały, jednak gdy tylko ruszyliśmy, zaraz szły obok siebie bez spin. Na Szyndzielni spotkaliśmy bieg górski i mnóstwo turystów „górsko-kolejkowcyh”. Wzbudzaliśmy nie lada poruszenie wśród ludzi na szlaku. komentarze były różnorodne, ale co mówić o pięciorgu ludzi w towarzystwie 7 psów różnych ras i różnych wielkości? Pierwszy przystanek na szybkie picie i smaczki nastąpił pod schroniskiem na Szyndzielni.
Kolejny był już miłą posiadówą na Klimczoku.
Wystawialiśmy buzie do słońca, a psy? Cóż, psy oczywiście też korzystały w pełni z uroków złotej jesieni. Finka nawet postanowiła się wytarzać w jesiennej trawie.
Z Klimczoka szlak wiedzie już tylko w dół. Tu Czester wynalazł wielką kałużę, która posłużyła wszystkim za miskę z wodą. Cóż, nie wszystkim, bo niektórzy oprócz zaspokojenia pragnienia, zaspokoili też potrzebę kąpieli błotnej.
Komentarze spotykanych osób brzmiały teraz jednolicie: „pies brudny, to pies szczęśliwy!”. Za to Yasper pokazał się z najlepszej strony: nie dość, że jego futro nie zaznało błota, to jeszcze okazał się pięknie skupionym owczarem. Praca, jaką wykonuje z nim Mirek ewidentnie popłaca i Yasper zmienia się nie do poznania.
Cierpliwość i konsekwencja ♥ to dokładnie to, czego Yasperek potrzebuje.
A gdy dochodzą do tego górskie spacery i ćwiczenia węchowe, zabawy w znajdywanie smaczków, psiak jest w siódmym niebie. Choć czasem nie wie o co chodzi.
Na Błatniej wzięliśmy ostry zakręt na Przełęcz pod Przykrą, gdzie odbiliśmy na niebieski szlak. Później, przy Jeziorze Wapienickim wróciliśmy na żółty szlak kierując się do samochodów.
To był niesamowity dzień pełen pozytywnej energii i radości! Wielki podziw dla naszego dziewięciolatka Czesia, który pokonał trasę równie sprawnie jak młokosy. W rezultacie jechał z Kenyą i Shinu jednym autem, nie wzbudzając wojen. Yasper za to pokazał się z najlepszej strony. Bardzo nas zaskoczył mądrością i skupieniem, jakiego do tej pory nam nie zaprezentował.
Czester i Yasper szukają domów!
Nie daj im dłużej czekać! Wypełnij ankietę klikając w link poniżej, a następnie zaproś białaska lub czarnuszka do swojego domu!