Wirtualny dogtrekking „Okiem Wilka” – edycja Jaworzno
Dogtrekkingi w czasach cov-19 musiały ewoluować na zupełnie nowy poziom.
Masowe starty i mnogość ludzi na trasie kłóci się z definicją bezpieczeństwa w czasach pandemii. Dzięki temu powstały „wirtualne dogtrekkingi”. Jak to działa? Zobaczcie co pisze na ten temat sam organizator – grupa sportowa Okiem Wilka – Team (ekipa sportowa wspierająca nasze działania!).
Jako iż nasz wolontariat również został podniesiony na zupełnie nowy – wyjazdowy – poziom, postanowiliśmy zabrać nasze schroniskowce na wspólną zabawę!
Dla niektórych psiaków dystans 15-20 km może być zbyt duży, dlatego podzieliliśmy się na dwie ekipy: spacerową i biegową. W skład ekipy spacerowej wchodzą:
Do ekipy biegowej wytypowaliśmy:
- Skiper i Magda (Skiper ostatnio intensywnie trenuje),
- Yuki i wolo-Lisek z Łukaszem – to niezastąpiony zestaw już wielu dogtrekkingów,
- Balto i Kasia – to był Baltusiowy debiut dogtrekkingowy – czy dał radę?
Oprócz drużyn spacerowych na terenie Jaworzna, nie zabrakło też naszej reprezentacji w schronisku TOZ Fauna. Nowe psiaki pod naszą opieką nie są jeszcze na tyle oswojone z samochodami i smyczą, aby jechać w podróż. W wyniku tych okoliczności, lokalnie na spacer poszło naszych dwóch podopiecznych z Anitą i Karoliną.
Ruszyliśmy w drogę w Mikołajki 6 grudnia – to był nasz prezent dla psów!
Swoją trasę zaczęliśmy wspólnie o 10:15 w magicznym miejscu: Geosferze Jaworzno. Ekipa biegowa ruszyła na przód! Balto i Yuki bardzo się na siebie nakręcali. Niestety obaj panowie są łatwo-pobudliwi. Pobudzenie biegowe w tej sytuacji nie pomaga. O ile Yuki ma już jakąś życiową mądrość i wie, że nie ma sensu iść w psie walki, Balto dopiero poznaje psi świat. W rezultacie zdarza się, że Skiper – który guza nigdy sam nie szuka – obrywa rykoszetem – za innego psa.
Popędziliśmy przed siebie, starając się omijać niedzielnych spacerowiczów – z rodzinami i psami. Nasze psy zachowywały się wzorowo podczas mijanek z obcymi osobami. Skupione na pracy (Skiper i Yuki), czy na psach (Balto), pędziły przed siebie. Łatwo było zaobserwować zupełnie inne podejście do biegu. Starszaki: Yuki, Skiper i wolo-Lisek – parły do przodu stałym tempem, oszczędzając siły. Balto jako jeszcze nieupierzony młodzian, dał z siebie wszystko na początku, przez co już na ok. 12 km znacznie zwolnił i potrzebował odpoczynku.
Yuki i Lisek to niesamowity duet. Każdy z nich osobno jest zabijaką i łobuzem. Razem dogadują się, jakby się znali od zawsze. Wspierają w ciężkich chwilach. Lubią też razem pracować canicrossowo – wtulają się „plecki w plecki” i biegną przed siebie.
W tym czasie ekipa spacerowa nie próżnowała!
Na przodownika stada został wybrany Wiktor z wolo-Bajką. Bajeczka z początku była lekko onieśmielona psim stadem, jednak szybko poczuła się pewniej i zaczęła dokazywać. Ten fakt nie zadowolił Kiry – zazdrośnicy, która przecież jest jedyną prawowitą dziewczyną w stadzie. Tylko ją można tulić i kochać. Baja nie zrażona brakiem ogłady Kiry i tak chciała się z nią bawić i harcować.
Szaman w tym czasie prezentował szlachecką wręcz grację i wdzięk. Całe złudzenie wysublimowanego smaku minęło, gdy mijaliśmy konie. Wtedy z Szamana wyszedł prawdziwy husky. Razem z Kirą opracowali plan przejęcia władzy nad końskimi umysłami, a gdy plan legł w gruzach, postanowili wyszczekać na nie całą swoją frustrację. Mijaliśmy też pasące się kozy. To dopiero był widok! I tyle wywołał psich emocji!
Zwieńczeniem ponad 12 kilometrowego spaceru była celebracja wolności w wykonaniu Demo.
Każdy z nas chce zabrać ze sobą do domu pamiątkę z fajnej wycieczki. Co zabrał Demo? Zapach 🙂 A dokładniej zapach końskiego łajna. Niezbadane są zagadki psiego umysłu, ani jego motywacje. Jednak jedno wiemy na pewno: Demo był najszczęśliwszym i najbardziej dumnym psem na ziemi. Poniżej trasa dzisiejszego spaceru.
Wracając do naszych sportowych psów do adopcji.
Na trasie było trochę wyzwań – poza obcymi psami i rowerami oczywiście. Mijaliśmy konie, motory crossowe, przedzieraliśmy się przez krzaki. Zrobiliśmy sobie zdjęcie z wydrą. Balto po 12 km był już tak zmęczony, że przestał ujadać na psy. Skończył też ciągnąć do nich i nakręcać się. Udało się nawet powąchać kilka obcych psów.
Na pochwałę zasługują Skiper i Yuki. Bez problemu dali radę przebiec trasę, a do tego byli grzeczni jak aniołki <3
Do schroniska wróciliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi! Teraz psy mają tydzień na regenerację 🙂 w przyszłą niedzielę kolejny emocjonujący wyjazd!
Ekipo Okiem Wilka – Team, chcielibyśmy Wam bardzo podziękować za organizację tej zacnej imprezy, propagowanie sportów z psami, a także za wspieranie naszych działań <3