Wycieczka do Krainy Dyni
Niedzielną (20.10.2019) wyprawę do Mysłowickiego lasu opisuje dla nas uczestniczka wycieczki i nowa podopieczna, Iskierka
Dzisiaj to się dopiero działo! Rano przyjechali wolontariusze i coś podsłuchałam między wierszami, że jakaś wycieczka się szykuje! Będzie daleko, będzie las a na końcu o jakich dyniach coś wspomnieli. Ja to sobie wszystko logicznie w głowie poukładałam. Wnioski były jednoznaczne: naszą dzisiejszą misją jest przebrnięcie przez gęsty i rozległy ciemny las celem dotarcia do Krainy Dyni.
W sercu dodałam sobie, że w nagrodę dostaniemy order Złotego Smaczka (w końcu mamy złotą jesień!), więc warto było wziąć udział. Byłam bardzo podekscytowana, ale nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie mogłam przewidzieć, co naprawdę czekało na nas w trakcie tej misji.
Zaczęło się niepozornie.
Gęsty ciemny las mnie nie przerażał, bo byli ze mną moi psi przyjaciele: Yasper, Snow i Kenya (wolo). W takiej ekipie nic nie jest straszne. Zwłaszcza, że Snow to chyba jednak bardziej smok niż pies, ale nie będę się sprzeczała.
Na ścieżce czekały nas liczne przygody – z oddali słychać było galop uciekających saren.
Mnie wydaje się, że były to gazele, ale były za daleko od nas, żeby móc mieć 100% pewności. Przeskakiwaliśmy przez powalone konary wielkich drzew! Przedzieraliśmy się przez gęste krzaki! Do tego mijaliśmy kałuże wielkości jezior!To spotkanie wzbudziło we mnie takie emocje, że sama nawet na moment poczułam się, jak lwica, nie żartuję! Wrrrau!
Na dowód tego ciocia Kasia ma nawet zdjęcia. W końcu bez tego nikt by nam nie uwierzył. Trochę się jednak tych lwów przestraszyliśmy (nawet Snow, co jest po prostu śmieszne) i uciekaliśmy prędko już do celu naszej wyprawy. Znowu musieliśmy przedzierać się przez przeszkody. Leśne sarnie ścieżki, wskazówki zawieszone w powietrzu do wyłapania jedynie nosem. Pnie drzew ułożone w stosy! Los nas nie oszczędzał, ale razem daliśmy radę!
Gdy dotarliśmy już do dyniowej krainy, byliśmy wyczerpani, ale w naszych sercach płonęła radość i satysfakcja.
Dni takie jak ten przynoszą nie tylko uciechę, ale i nowych przyjaciół. Wracałam już w samochodzie wspólnie z moim kumplem Yasperem. Pomimo zmęczenia, mieliśmy jeszcze troszkę siły na małą imprezkę, którą urządziliśmy w podziękowaniu dla cioci Kasi. Snow i Kenya natomiast podobno zasnęli w samochodzie (ale z nich wapniaki!) i śnili zapewne o tych wszystkich przygodach, które spotkały nas tego dnia.
Psy o liściastych lwich grzywach zawróciły Ci w głowie?
Nie czekaj! Zajrzyj do zakładki PSY DO ADOPCJI, a następnie poczytaj o naszych procedurach oraz wypełnij ankietę klikając w link poniżej i zaproś do swojego domu wilka!